Moja historia

Przywódczyni s.p.ż; Mścicielka i Wróżka

no więc;

Urodziłam się w ogromnej stadninie koni czystej krwi arabskich. Trenowano tam konie do wyścigów długodystansowych. ja też byłam trenowana, ale po jakimś czasie moj właściciej postanowił sprzedać niektóre konie na rzeź. Sprzedał moją mamę, brata, i najlepszą przyjacioółkę.i inne konie. Oraz kochanego ogiera z którym spędzałam wieeele czasu. nie wiem co się z nimi stało. ponoć ogiera ktoś wykupił, ale nie wiem czy to prawda... Mój tata stał w boksie na przeciwko. to od niego wszystkiego się dowiedziałąm. został, bo był Chempionem i zostawili go jako reproduktora. w stajni w której niegdyś było około 50 koni zostałam tylko ja, mój tata i pare innych koni ( 5 klaczy i 2 ogiery ). po jakimś czasie firma mojego właściciela upadła i sprzedał kolejne konie. zostałam ja, tata, i 2 klacze. z tego nasz właściciel się utrzymywał, gdyż odtą prafcowaliśmy na polui. wszystkie konie chciały się odwdzięczyć za utrzymanie, a z drugiej strony chciały go zabić za sprzedanie koni na rzeź. kiedy mój pan postanowił sprzedać ostatnie konie coś we mnie pękło. gdy pan zrobił wycieczkę kilkuosobową umówiłam się z moim tatą i 2 klaczkami Keirą oraz Lewadą, że w umówionym miejscu srzucimy jeźdźców. tak też się stało. Pocwałowaliśmy w dal... spotkaliśmy pewnego człowieka który pościągał nam ogłowia i siodła. mój tata z nim pozostał by się odwdzięczyć. pogalopowałam z 2 klaczami dalej. niestety indianie zabili jedną z klaczy, a druga ciężko ranna poszła za mną. Umarła z wycieńczena na moich oczach. Przybyłam więc tutaj.
Sama, bez nikogo...
Teraz czekam na nowych przyjaciół i partnera.